O zgrozo, nie wiem o czym napisać (zresztą jak zawsze). Ostatnie dni wakacji upływają najszybciej (proszę, nie!). Nie wiem w sumie czy stwierdzam, czy pytam. Kropka wskazuje na to, że stwierdzam.
Lepienie też przychodzi z trudem. Wyczerpałam wszystkie pomysły, jakie miałam (może niezupełnie). Jestem leniwa. Nie wiem co ze mną nie tak. Powinna adoptować mnie jakaś rodzina leniwców, a z pewnością byłabym sobą. W takim razie jak będę wstawała na 8 (dwa wyjścia: mogę olać szkołę, nie wstawać rano, zostać złodziejem, albo lepiej: woźną, albo po prostu wstać i stresować się odpowiedzią ustną)?
Świderki (inaczej: lody włoskie) zrobiłam po powrocie z nad morza. Wtedy się jadło ich najwięcej. Kojarzą mi się właśnie z wakacjami. I morzem. Nie jestem zadowolona z efektu, bo rożek powinnam zrobić profesjonalniej i później go wypiec 10 minut. I dopracować górę. Następnym razem będzie lepiej.
Szylkretka
Jejku ty zawsze robisz takie pyszności, że aż mi się potem jeść chce haha!
OdpowiedzUsuńhttp://nutellaax.blogspot.com/
Bardzo ładne <3
OdpowiedzUsuńBardzo fajne są :).
OdpowiedzUsuńLody włoskie to nie to samo co świderki :) Bardzo ładnie wyglądają, zdecydowanie kojarzą się z wakacjami :)
OdpowiedzUsuńale ładne XD
OdpowiedzUsuńby-aneta.blogspot.com
Fajne :)
OdpowiedzUsuńTakie realistyczne (:
Jak zwykle prace wyszły Ci świetnie ;) Wiesz, masz jeszcze tyle czasu na doskonalenie swoich wyrobów, że nie ma co się przejmować, jeśli coś nie pójdzie po twojej myśli :)
OdpowiedzUsuńAch pamiętam te czasy, gdy koniec wakacji napawał mnie strachem przed szkołą... :D
Ale ładne!
OdpowiedzUsuń