Nie mogę uwierzyć, że już minęły 2 miesiące. Odkąd założyłam bloga, czas zaczął pędzić. Pamiętam dzień zakończenia roku szkolnego. A tu znowu zaczynamy harówkę. Szczerze to ja mam nadzieję, że nie będę zmuszona zawiesić bloga... Sądzę, że posty będą dodawane rzadziej niż w wakacje. Muszę jakoś dbać i o szkołę i o bloga, ale niestety tych dwóch rzeczy nie można robić jednocześnie. Ja osobiście potrzebuję dłuższych wakacji. I to o wiele. Czy te wakacje muszę się kończyć? Czy chcę tak wiele?
A teraz zapraszam Was na wycieczkę... do Włoch!
Mediolan, Rzym, Neapol, Wenecja... Poczujemy trochę magii, przeniesiemy się do słonecznej Italii, aby skosztować tradycyjnego spaghetti bolognese:
A teraz przechadzając się uliczkami, możemy rozkoszować się zapachami unoszącymi się wokół nas. Rozglądamy się i widzimy temperamentnych Włochów, którzy chwalą pyszne, mięciutkie cannelloni ze szpinakiem i sosem pomidorowym:
Wśród wrzawy można usłyszeć włoskie "Mamma mia!". Każdy spotkany mieszkaniec Włoch, obdarza nas miłym uśmiechem... W końcu przysiadamy w restauracji w cieniu parasola i czekamy na ravioli ze szpinakiem:
Tak na serio, dosyć niedawno zrobiłam te wszystkie potrawy. Na ceramicznych talerzykach, kupionych w sklepie po 5, ale trzymają się dzielnie. Pewnie się zastanawialiście, o co mi chodzi. Po prostu starałam się Wam przybliżyć Włochy :)
Szylkretka